Dzień: [1-2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20] [21-22]
Sztokholm historyczny, Sztokholm kulturalny | Statek "Wasa" | Szwedzi biegają
Cudowne, wąskie uliczki. Stare kamienice, w których pełno małych sklepików ze starociami. Mogłabym chodzić po nich w kółko i przyglądać się starym drobiazgom. Ale czekało na nas całe miasto. Katedra z czarno-złotym ołtarzem i pomnik św. Jerzego zabijającego smoka, wielkie Moderna Musset, a w nim Picasso, Dali, Matisse, Warhol (Marlin Monroe) i wielu innych znanych malarzy (ale ja tego wszystkiego nigdy nie zapamiętam! Może przynajmniej będzie mi się kojarzyć). A na zmieniającej się wystawie dywanik z gumowych rękawiczek wypełnionych wodą, człowiek-lodówka, skaczące goryle, list-olbrzym, różne nieprzyzwoite zdjęcia – uwielbiam nowoczesną sztukę!
W Pałacu Królewskim odurzyła nas biżuteria władców – korony, berła i tak dalej a także futerały na te przedmioty.
Fascynujące było muzeum statku "Waza". Sam statek – niezwykły, ale też i jego przedstawienie. Nie stoi tu wrak, pod którym można zadrzeć głowę, który można obejść i do widzenia. Jest wielki, więc dookoła niego, w kilku poziomach ciągną się balkony, z których można wetknąć nos w każdą dziurkę statku. Na każdym piętrze zgromadzone są przedmioty, które ze statku wydobyto, a na filmach i makietach można zobaczyć, jak statek został budowany, jak zatonął i jak go wydobyto. Bomba! (Dopiero wtedy, gdy mi Piotrusiu uzupełniłeś luki językowe. Przysięgam, że kiedy drugi raz się gdzieś wybiorę dam radę każdemu przewodnikowi.).
Wieczorem, jak zwykle rozterka: co zrobić z nadchodzącą nocą. Chcielibyśmy ją spędzić w nocnym pociągu jadącym daleko w góry, do Storlien. Niestety brak miejscówek. Decydujemy się na pociąg do Uppsali i wysiadamy w dość szybkim tempie w Marsta. Ochłonąwszy z wrażeń na pustym przystanku kolejowym szerokim łukiem wiaduktu idziemy do wiele obiecującej połaci lasu. W praktyce jak zawsze natrafiamy na lasek wydeptany przez ganiających tam i z powrotem Skandynawów. Nieco zdenerwowani sytuacją (wiadomo: worry!), zasypiamy.