Dzień: [1-2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20] [21-22]


Sztokholm – Uppsala

wtorek, 13 VII 1993


Sztokholm historyczny, Sztokholm kulturalny | Statek "Wasa" | Szwedzi biegają


Sztokholm – Pałac Królewski

Cudowne, wąskie uliczki. Stare kamienice, w których pełno małych sklepików ze starociami. Mogłabym chodzić po nich w kółko i przyglądać się starym drobiazgom. Ale czekało na nas całe miasto. Katedra z czarno-złotym ołtarzem i pomnik św. Jerzego zabijającego smoka, wielkie Moderna Musset, a w nim Picasso, Dali, Matisse, Warhol (Marlin Monroe) i wielu innych znanych malarzy (ale ja tego wszystkiego nigdy nie zapamiętam! Może przynajmniej będzie mi się kojarzyć). A na zmieniającej się wystawie dywanik z gumowych rękawiczek wypełnionych wodą, człowiek-lodówka, skaczące goryle, list-olbrzym, różne nieprzyzwoite zdjęcia – uwielbiam nowoczesną sztukę!
W Pałacu Królewskim odurzyła nas biżuteria władców – korony, berła i tak dalej a także futerały na te przedmioty.

Parlament Fascynujące było muzeum statku "Waza". Sam statek – niezwykły, ale też i jego przedstawienie. Nie stoi tu wrak, pod którym można zadrzeć głowę, który można obejść i do widzenia. Jest wielki, więc dookoła niego, w kilku poziomach ciągną się balkony, z których można wetknąć nos w każdą dziurkę statku. Na każdym piętrze zgromadzone są przedmioty, które ze statku wydobyto, a na filmach i makietach można zobaczyć, jak statek został budowany, jak zatonął i jak go wydobyto. Bomba! (Dopiero wtedy, gdy mi Piotrusiu uzupełniłeś luki językowe. Przysięgam, że kiedy drugi raz się gdzieś wybiorę dam radę każdemu przewodnikowi.).

Swięty Jerzy zabijający Smoka na Storgarten Wieczorem, jak zwykle rozterka: co zrobić z nadchodzącą nocą. Chcielibyśmy ją spędzić w nocnym pociągu jadącym daleko w góry, do Storlien. Niestety brak miejscówek. Decydujemy się na pociąg do Uppsali i wysiadamy w dość szybkim tempie w Marsta. Ochłonąwszy z wrażeń na pustym przystanku kolejowym szerokim łukiem wiaduktu idziemy do wiele obiecującej połaci lasu. W praktyce jak zawsze natrafiamy na lasek wydeptany przez ganiających tam i z powrotem Skandynawów. Nieco zdenerwowani sytuacją (wiadomo: worry!), zasypiamy.


Następny dzień Powrót do Wstępu Powrót do Strony głównej