Dzień: [1-2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11] [12-13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20] [21-22]


Paralia – Olympic Beach

niedziela-poniedziałek, 5-6 VIII 2001


Zaczynam się denerwować


Przymusowy pobyt na plaży: kursy między Olympic a Paralią. Oczekujemy na zastępczy autobus. Nikt nie wie, czy przyjedzie nowy autokar, czy tylko z częściami zamiennymi. Nie wiemy, kiedy wyjedziemy.
Co tu robić? Przypiekłem się już trochę na słońcu, utrwalam opaleniznę. Cieszę się, że kupiłem materac w Geancie za 47 zł – teraz stanowi moją jednostkę pływającą. Zabawa polega na wypływaniu 100 metrów od brzegu i oczekiwaniu na wyrzucenie na brzeg. Sprawą nierozwiązaną pozostaje kwestia kolczyków. Obejrzałem wszystkie sklepy ze złotem w Paralii i Olympic, lecz wciąż nie jestem zdecydowany, co wybrać. Wieczorem przybywają rozklekotaną ładą inostrancy. "Priwet, otkuda wy prijechali?". Pięciu chłopaków z Gruzji i jeden z Tadżykistanu mieszkają od kilku lat w Grecji – rzekomo z racji rodzinnych greckich powiązań. Może tak jest, może inaczej, w każdym razie przyjemnie rozmawiało mi się nimi w dawno nieużywanym przeze mnie języku :-)
Niedziela. Ciąg dalszy oczekiwania. Pilot i szef biura odpowiadają wymijająco na pytania, kiedy wyjedziemy. We wtorek lub we środę. Albo we czwartek. Dobre sobie. W ten sposób będziemy mieć tylko kilka dni na objazd po Grecji. Zaczynam się denerwować.
Rano zdarza się zabawne qui pro quo. Jeden z Greków z kempingu przez dłuższą chwilę zagaduje do mnie po grecku. Woła, coś tłumaczy. W końcu podchodzę – przedstawia mi swych przyjaciół – Jorgosa, Nicolasa, Helenę i siebie. Dziewczyna tłumaczy po angielsku, że do złudzenia przypominam mu jego znajomego z sąsiedniego miasta.
Plażowanie i pływanie. Po południu podejmuję długą dyskusję z p. Bogdanem i p. Agnieszką. Rozmawiamy o wychowywaniu dzieci, o świecie Pokemonów, game-boyów. O kulturze masowej i społeczeństwie. Będę musiał kilka rzeczy przemyśleć.


Następny dzień Powrót do Wstępu Powrót do Strony głównej