Dzień: [0] [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8]


Baalbek – Sztaura – Andżar

wtorek, 6 IX 2011


| | | | |


Tej części relacji jeszcze nie ma. Tu brakuje wyjazdu do Baalbek i opisu ruin. – wyjazd do Baalbek
– ruiny
– meczet irański, kamyk, plastikowa broń
– przejazd do Andżar

Wysiadam w Staurze płacąc aż 3.000 funtów. O tyle dziwne, że droga wiodła po płaskim, a odległość była umiarkowana. No, ale wszyscy tyle płacili, więc nie protestuję. Stąd mają być busy do Andżaru. Na placu stoi minivan, "Andżar?" – pytam na wszelki wypadek. Coś mi odpowiadają po arabsku, nie jestem przekonany, czy bus na pewno jedzie tam, gdzie chcę się dostać. Wraz ze mną wsiadają trzy Libanki, matka z dwiema ślicznymi córkami. Zagadują do mnie, a potem przekonują kierowcę, że ma mnie zawieźć do ruin. Ten coś mruczy, a z jego mruczenia wyławiam tylko jedno słowo "dolar". W miejscu, które później okaże się centrum handlowo-usługowym, kobiety wysiadają a ja – jako jedyny pasażer jadę jeszcze z 500 metrów. Daję kierowcy 2.000 funtów.
– 5 dollars – rzuca mężczyzna.
Zastanawiam się, wzruszyć ramionami czy nakrzyczeć.
– To kosztuje 2.000. Znam cenę – mówię spokojnie i wysiadam.

Teren ruin starożytnego miasta jest otoczony niskim płotem. Przeszkoda nikła, lecz za nim ciągnie się dwumetrowy mur. No cóż, muszę odszukać wejście. "Lub coś w tym rodzaju" dodaję w myśli, gdyż coś mi się wydaje, że cudów tam nie zobaczę. W takim wypadku oglądanie ruin z zewnątrz może być wystarczające. Nie zwlekając, ruszam wokół zewnętrznych murów. Czeka mnie dłuższa wędrówka, jako że miasto Ummajadów jest założone na planie prostokąta o wymiarach 370 na 310 metrów. Niby mniejsze niż średniowieczne Ośno Lubuskie, ale...
Idę więc wzdłuż muru i tam, gdzie jest niższy, wspinam się i zaglądam, robiąc zdjęcia. Dobrze widać podwójne arkady Wielkiego Pałacu, mury i kolumnady. 40-krotny zoom optyczny mojego aparatu fotograficznego doskonale radzi sobie z odległością ;-) Dochodzę do kasy i tu poznaję cenę miejscowej atrakcji: 6.000 funtów. Na wszelki wypadek rzucam jeszcze okiem do środka i robię parę zdjęć.
– To nie jest warte tej ceny – mówię kasjerowi.
Biorąc pod uwagę to, co tu widzę i to widziałem przy obchodzie – naprawdę niewiele zostało z miasta. Założone przez Al-Walida I, dość wojowniczego kalifa, który, miast siedzieć na tyłku w jednym miejscu, zajmował się podbijaniem Samarkandy, Buchary i Fergany a jego wojska docierały do Indii i Tangeru. W kraju też nie próżnował. To jego dziełem jest zamiana Bazyliki św. Jana Chrzciciela w Damaszku na Wielki Meczet Ummajadów. No i dokończył meczet Al-Aksa w Jerozolimie...

Wracam jednak myślą do ruin wczesnośredniowiecznego Andżaru zwanego wówczas Gerrha. Stojąc przy kasie widzę szeroką drogę poprowadzoną na północ. To Cardo Maximum, główna oś miasta. Jak widać, wojowniczy kalif oparł się na sprawdzonych wzorcach rzymskich. Tam, gdzie droga krzyżuje się z prostopadłą Decumanus Maximum znajdują się pozostałości tetrapylonu. Swoją drogą, trzeba trochę tupetu, by kradzione rzeczy wystawiać centralnie na widok publiczny i jeszcze być z tego dumnym! Wszak te tetrapylony to spolia wyszabrowane nie wiadomo skąd. Gwoli sprawiedliwości należy zauważyć, że wykorzystywanie cudzej roboty (czy to gotowych kamiennych ozdób czy ociosanych kamoli jako budulca) ma długą, jeszcze rzymską tradycję. Widać to w Akwizgranie i Rawennie, gdzie w chrześcijańskich świątyniach stoją "pogańskie" kolumny, Hagia Sofia ma kolumny skradzione w greckim Efezie, a w wielu miastach Ameryki Środkowej w murach kościołów można dostrzec ociosane bloki z budowli Majów... W Polsce też by się znalazło parę przykładów.
Wzdłuż wspomnianych głównych ulic znajdowały się kiedyś sklepy i warsztaty, dziś pozostały kawałki murów, kolumnad i łuków.

Chociaż ruiny Andżaru w jakiejś mierze mnie rozczarowały, to absolutnie nie żałuje, że tu przyjechałem. Wracam do miasteczka. Znajduje się tu ormiańska diaspora, parę tysięcy osób, co oznacza, że na ulicy słyszy się częściej język. Ulice mają trójjęzyczne oznaczenia (arabskie, ormiańskie i angielskie). Co ciekawe, Ormianie stanowią tu względnie nowy element – zostali wygnani z okolic Antakyi w Turcji w latach II wojny światowej. [Tu brakuje dokończenia dnia] – zwiedzanie Andżaru – powrót do Bejrutu – zwiedzanie Bejrutu?


Następny dzień Powrót do Wstępu Powrót do Strony głównej