Dzień: [1-2] [3] [4] [5] [6-7] [8] [9] [10] [11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20] [21] [22] [23] [24] [25-27] [28-29]
Kup pan miecz! | Katedra | Spotkanie z El Greco
To była wyjątkowo zimna noc. Co prawda wrzesień za pasem, ale tutaj, w środku Hiszpanii spodziewałem się upałów! A tu się okazuje, że najważniejszy na Płw. Iberyjskim jest polar... Zwiedzanie grupowe jest przewidziane na godz. 14:30, stanowczo zbyt późno jak dla mnie. Robię małe pranie, trochę kręcę się bez celu (a nuż ktoś się wybierze do miasta?). Pobieram plan miasta w informacji turystycznej (te skserowane z Pascala są często nieczytelne) i schodami ruchomymi – co za lenistwo – wyjeżdżam do średniowiecznego miasta na wzgórzu (podobne udogodnienia widziałem w Orwietto, w Marburgu i w Helsingor.
Zaczynam od uliczek w okolicach kościoła Santo Domingo del Antigue. Są urocze i takie właśnie, jakie
powinny być w turystycznym miasteczku. Wybrukowane kocimi łbami z uroczymi sklepikami z uśmiechniętymi ludźmi. Tylko, ile takich uroczych uliczek można oglądać? Chyba się nimi nasyciłem już w Gironie. Najważniejszym punktem zwiedzania Toledo ma być Katedra. Krążąc po mieście kilka razy zbliżam się do niej i oddalam, czasem dostrzegam jej gotycką wieżę ledwo widoczną spomiędzy wąskich uliczek. Nie spieszę się, wszak mam cały dzień do dyspozycji. Ale jednakowe sklepy z jednakowymi pamiątkami nużą mnie coraz bardziej. Nie wiem, kto wymyślił, że Toledo słynie z broni białej. Sądzę, że to wykorzystany do granic możliwości współczesny marketing spowodował zalanie miasta imitacjami starej broni białej i innymi ostrymi przedmiotami ;-) Nie potrzebujesz miecza ani szabli z "damasceńskiej stali"? Pewnie brakuje ci kompletu noży? Nie?! To na pewno przyda ci się jeden z miliona scyzoryków o 20 ostrzach... Hm, jesteś kobietą? Więc na pewno kupisz nożyczki... Tak, interes musi się kręcić, a Hiszpanie muszą zarabiać na turystach...
Tak więc z rosnącym niesmakiem szedłem w kierunku Katedry. Kolejne 4.8 € i mogę podziwiać mroczne wnętrza z dodatkowymi atrakcjami: chórem, zakrystią, skarbcem i kapitularzem. To kolejna katedra z charakterystycznym dla Hiszpanii (a może nie tylko Hiszpanii lub nie całej Hiszpanii)
centralnym położeniem chóru. Ołtarz przypomina mi szopkę krakowską, w skarbcu i zakrystii trochę interesujących eksponatów: gigantyczna srebrna monstrancja, obrazy, w tym El Greca, i to, co najbardziej mi się podobało – kolekcja szat liturgicznych od XII do XVIII wieku. Jestem pod wrażeniem kunsztu ówczesnych rękodzielników.
Długo, bardzo długo oglądam katedrę, właściwie przesiaduję to tu, to tam, by utrwalić sobie w pamięci kilka obrazków. Dobrze wiem, że po pewnym czasie wszystkie te kościoły, katedry i meczety zlewają się w jedną całość niestety, i jedyne, co pozostaje, to stwierdzenie: "tak, byłem tam". Szukam więc jakiegoś elementu, który później pozwoli identyfikować te obiekty.
Tutaj – były to ornaty i sceny na rzeźbionych dębowych stallach chóru, w Sewilli – Giralda, w Cordobie – pomarańczowo-białe łuki i nieskończone kolumnady przebudowanego meczetu.
Na zewnątrz obszedłem wokół katedrę – niezbyt fotogeniczna – i poczłapałem do kościoła Santo Toma. Sam kościół wiele nie jest wart, natomiast w przedsionku znajduje się obraz "Pogrzeb hrabiego Orgaza" El Greco (1.2 €). Powpatrywałem się sławne płótno w niezbyt sprzyjających warunkach (ciemno i szumiąca klima), westchnąłem w duchu nad hiszpańskim zdzierstwem i postanowiłem zadbać o własny żołądek. Wędrówka po okolicach nieturystycznych prawie doprowadziła do sukcesu – jak się później okazało, byłem kilkadziesiąt kroków od ukrytego na podwórku Super Sol (znajduje się w okolicach Toro) i pochopnie zrezygnowawszy z poszukiwań marketu, poszedłem zjeść obiad na kempingu.
Wieczorem rozmowy przed-namiotowe. Nazajutrz, słysząc o nocnych eskapadach do miasta, żałowałem, że się na nie nie zdecydowałem – trudno, zmęczony już byłem.
Następny dzień Powrót do Wstępu Powrót do Strony głównej