Dzień: [1-2] [3] [4] [5] [6-7] [8] [9] [10] [11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20] [21] [22] [23] [24] [25-27] [28-29]


Mohammedia

piątek, 23 VIII 2002


Poranek w Mohammedii | Marokanki... Polki...


Mohammedia

Błe..!! Totalny syf w pełnym słońcu odbiera wszystkim ochotę na cokolwiek. Codzienna porcja wiadomości o ofiarach Maroka: tym razem Ewa narzeka na żołądek, druga Ewa-blondynka jak zwykle pyta o lekarstwa na przeziębienie.
Dziś dzień plażowania – zasłużona dawka odpoczynku dla ludzi – wątpliwości wzbudza natomiast miejsce. Wokół kilka kempingów – równie zatłoczonych i zdominowanych przez hałaśliwych Marokańczyków. O 10:00 idę na plażę z moją jednostką pływającą. Wybrzeże jest skaliste, tylko gdzieniegdzie trafiają się łachy grubego piasku. Mohammedia Początkowo wydaje mi się, że nadbrzeżne skały o niezwykłych formach są pochodzenia wulkanicznego, później skłaniam się do opinii, że to tylko zniszczona rafa koralowa. Widok plaży potwierdza wczorajsze spostrzeżenia: brud, smród i ubóstwo. Woda z filmem olejowym i ławicami śmieci: papierki po cukierkach, jogurty, butelki, worki foliowe. Chwilę spędzam z Darkiem-trampingowcem, rozmawiamy o podróżach i nocnych zakupach haszyszowych. Te ostatnie mnie nie interesują. Później przenoszę się na piaszczystą plażę obok AWF-menów. Regularnie przesuwamy karimaty w miarę, gdy zbliża się fala przypływu o amplitudzie znacznie większej niż w Polsce.

Marokanki na ogół są tłustawe i mimo ładnych buzi (oraz pięknych uśmiechów) nie są ozdobą tutejszej plaży. Wokół dość pusto, jakby nie było to Maroko i na żadnym odsłoniętym biuście nie da się zaczepić oka. Polskie toplessistki pouciekały gdzieś dalej, jedynie Jolka zajęła strategiczną pozycję na wysokiej wydmie i wskazuje sobą kierunek dla nienasyconych marokańskich oczu. Żółw. Autor zdjęcia: Leszek Opalanie, pływanie na materacu i uzupełnianie notatek. Atrakcją staje się metrowy żółw wyciągnięty z wody przez chłopców. No, nie chciałbym być w jego skorupie... Czterech chłopaków wzięło go "pod ramiona" i poniosło do domu :-) Smacznego!
Wieczorem na dłuższy spacer nadmorską (bo chyba nie nadoceaniczną) dróżką idę z Aśkami. By wydłużyć sobie przyjemność odbywam wycieczki po kolei: raz z jedną raz, z drugą :-) Obie są sympatyczne i dobrze mi się z nimi rozmawia.


Następny dzień Powrót do Wstępu Powrót do Strony głównej