Taki rok się już chyba nie powtórzy... Najpierw podróż po czterech krajach skandynawskich, tydzień odpoczynku w Krakowie i tramping po Włoszech. Ba, też na Sycylię (zwykłe objazdy kończą się na Neapolu, może Monte Cassino). Tak, mogłem wtedy z dumą powiedzieć, że zjechałem Europę z północy (Narwik) na południe (Agrigento).
Relacja z wyjazdu ma miejscami charakter zdecydowanie osobisty i subiektywny o czym lojalnie uprzedzam.