Dzień: [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20] [21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30] [31] [32] [33] [34] [35] [36] [37] [38] [39] [40] [41] [42] [43] [44] [45] [46] [47-48]


Turfan – Urumczi

poniedziałek, 1 VIII 2005


"Płacić nie będę!" | W poszukiwaniu kerezów | Powrót do Urumchi i muzeum z "mumiami"


Wioska pod Turfanem

Ciężka to była noc. Ludzie, którzy chrapią powinni spać na boku. Zwłaszcza takie grubasy jak Robert!
W holu jest mój taksiarz, lecz z wczorajszej umowy nici: nie ma chętnych na tak szybki powrót do Turfanu z objazdu. Zbytnio się tym nie przejmuje, nie widziałem jeszcze właściwie samego Turfanu, zwłaszcza chciałbym zobaczyć słynne kerezy czyli sieć podziemnych kanałów doprowadzających wodę z gór do najgorętszej doliny w Azji. Portier doradził mi szukać kerezów na północ od terminalu autobusów miejskich w zachodniej części miasta (autobus #101). Chińskie dziewczęta dotrzymują mi towarzystwa prowadząc przez piękną aleję obrośniętą winną latoroślą. Podprowadzają mnie pod kasę. Wstęp 25 CNY. Pogięło ich chyba! Wycofuję się rakiem i atakuję kerezy od tyłu.

Wokół gliniana wioska, jest jeszcze wcześnie rano, siódma godzina według czasu lokalnego. Mieszkańcy dopiero rozpoczynają dzień. Zamiatają ulice, pakują towary na targ, zaprzęgają osiołki. Wychodzę na tyły wioski – tu zaczynają się winnice, znów pokusa, którą muszę zwalczyć. Cóż, tym razem bezpłatnego wejścia nie znalazłem. Dobry chiński wieśniak pokazuje mi jednak kierunek, w którym mogę zobaczyć darmowe kerezy. Na odchodnym częstuje mnie kiścią winogron. Xie xie! Rzeczywiście, idąc wiejską drogą dochodzę do miejsca, gdzie wypływają wody z podziemnej sieci. Kanał ma szerokość jednego metra, jest niski i nieregularny. Dwie dziewczynki robią sobie małe pranie. Sympatyczny obrazek. Inny Chińczyk mówi mi, że jest jeszcze inny kerez nieco dalej. Turfan: winnica
Po półgodzinnym spacerze faktycznie napotykam na drugi kerez otoczony punktami gastronomicznymi ;-) i straganami z pamiątkami. I oczywiście płatny (25 lub 30 CNY)! Przechodzę obok kasy z obojętną miną. Nikt mnie jakoś nie goni... O, nie: "Hello, mister!" – słyszę za sobą. "Yes?", odwracam się. "Wejście do kerezu jest tutaj, tędy proszę!" – co za sympatyczny człowiek!
Przed wejściem rzucam okiem na makietę przedstawiającą sposób wykonywania kerezów; widać jak ludzkie i zwierzęce – naturalnej wielkości – postacie z wysiłkiem wykonują swą pracę. Po schodach schodzę do labiryntu podziemnych korytarzy. Środkiem płynie woda w korycie, w niektórych miejscach nakrytym kamiennymi płytami. A więc to tak wygląda... No dobrze... Całość udostępniona turystom ma może sto metrów długości, zaglądam w ciemne korytarzyki rozprowadzające wodę. Z niechęcią myślę o upale panującym na powierzchni... tu taki przyjemny chłód...
Wychodzę na zewnątrz, wokół pełno straganów. Sprzedawcy koniecznie chcą mi coś sprzedać, ograniczam się do fotografowania ich towarów. Teren kerezu opuszczam wyjściem południowym (nie pilnowanym!) i wracam motorikszą do centrum. Jeszcze rzut oka na miejski meczet, prysznic w hotelu i pakuję się do autobusu jadącego do Urumczi. Dzisiejsza zmiana planów umożliwi mi zwiedzanie muzeum z mumiami. Turfan: magazyn-chłodnia

W drodze do stolicy prowincji mogę w pełni delektować się widokiem ośnieżonych szczytów Bogda Shan. Ucieczka z rozpalonej Doliny Turfańskiej do chłodu lodowców musi być prawdziwym wybawieniem...
Urumchi, jak już wcześniej zauważyłem, to duże, hałaśliwe miasto. Jadę autobusem #6 do muzeum w północnej dzielnicy. Tu kolejna przykrość: 50 juanów zamiast spodziewanych 12 CNY, moją kartę ITIC mogę sobie schować głęboko. Wydaje się, że ceny z Pascala poszły w górę o 200 i 600% (Mogao). Co w zamian? Kilkadziesiąt zmumifikowanych zwłok wydobytych z grobów w Xinjiangu. Zasuszone, sczerniałe ciała ważą po 10-15 kilogramów. Suchy klimat i sól doskonale konserwują i zwłoki i ubrania; niepotrzebne jest balsamowanie ciała. Najstarsze pochodzą sprzed 4000 lat z Tieban River na północ od Łob Nur (Lop Noor). Ciała są poskręcane, pokrzywione i pomarszczone. W twarzach jest tyle bólu i cierpienia. Nasi przodkowie musieli być estetami – nieboszczykowi podwiązywali opaską szczękę tak, by pozostawała zamknięta. Niektóre ciała spotkał los mumii z Egiptu: oto ciało z Henan, widać, że ktoś próbował wyjąć złotą monetę z zaciśniętych ust, zęby są wyłamane, lecz moneta dalej tam tkwi. Turfan: kerez Obok niewielkie ciało zmarłego dziecka: leży tak całe zapatulone w poszarzałe łachmany. A dalej para książęca: na przegubach i szyi ozdoby, dobrze zachowane fragmenty ubioru. Interesujące, prawda? Ale to, co najbardziej zagadkowe, to stosunkowo duży wzrost tych sympatycznych ludzi – często 180 centymetrów, za dużo jak na Chińczyków. Kim więc byli? Skąd przybyli?
W muzeum oprócz "mumii" znajduje się wcale niemała kolekcja innych eksponatów odnalezionych w piaskach Takla Makan. Oto fragment kolorowego dywanu wydobytego ze stanowiska w Niya w 1995 roku; widoczne wzory są wciąż tkane na współczesnych gobelinach i dywanach... Dalej drewniane tabliczki z napisami, obok malowidło przedstawiające eunucha i tancerkę z okresu dynastii Tang, a więc stosunkowo młode znalezisko. Co my tu jeszcze mamy? Czapeczka wełniana z Qiemo (Zagunluk Tomb) i... okulary przeciwsłoneczne wykonane z dziurkowanej blachy ołowianej. I jeszcze kościane grzebienie, ciasteczka z Ulyrt(?) Tang również nieźle zakonserwowane... Jest też kilka większych rzeźb: konioczłowiek w przysiadzie, ustawiony wieki temu przed domem w Astanie k/Turfanu bronił go przed złymi duchami. Jest także lew i figurka koguta symbolizująca rok czyichś narodzin, są drewniane chodaki podwinięte do góry (czyżby prototyp mongolskich gutuli?). I jeszcze zgrzebna koszula dla dziecka oraz żelazne i brązowe lusterka... Sympatyczna wystawa, szkoda tylko, że zdjęć nie można robić. Mafia albumowo-pocztówkowa czuwa...
Wracam na dworzec. Jadę hard sleeperem, biała pościel jest już przygotowana na leżankach. Aż do Turfanu mam cały boks dla siebie. Pociąg co chwilę wpada do tunelu lub wjeżdża na wiadukt. Jaka szkoda, że dopiero w przyszłym roku Chińczycy udostępnią pasażerom linię kolejową do Lhassy... Tam to dopiero będą widoki! Słońce powoli kryje się za górami, oświetla czerwono-brązowe skały wydobywając z nich jeszcze więcej barw.
W drodze do Urumczi: Bogdo ShanW drodze do Urumczi: Bogdo Shan
UrumcziUrumczi
Muzeum w Urumczi: mumiaMuzeum w Urumczi: mumia
Noże ujgurskieNoże ujgurskie
Ujgurka w stroju narodowymUjgurka


Następny dzień Powrót do Wstępu Powrót do Strony głównej