Co to jest tramping?

Fakty i mity

Jeżdżę na trampingi od 30 lat. Dokładniej: organizuję je sobie sam. Przez te trzy dekady tramping jako forma turystyki nieco się zmienił, zasadnicza idea nie uległa jednak zmianie. Wyjazdy trampingowe "od zawsze" były modne, przynajmniej w pewnych kręgach podróżników. Dziś, jak się wydaje, trampingi są wyjątkowo popularne. A organizowanie wyjazdów zwanych "trampingami" stało się lokomotywą ciągnącą alternatywny ruch turystyczny. W ostatnich latach mnożą się bowiem w Polsce (a być może i na świecie) biura podróży, często z "turystyką trampingową" w nazwie i starają się zachęcać pewną grupę klientów do swoich usług. Patrzę z dystansem, by nie powiedzieć z dezaprobatą na rozwój tych ofert na rynku turystycznym. Biura podróży bez skrępowania i bez żenady podpinają swe usługi pod nazwę "tramping", bazując na modnych trendach. Wykorzystują przy tym hasło trampingu jako wyjątkowo taniego i oryginalnego sposobu podróżowania. W rzeczywistości są to najczęściej komercyjne objazdówki po najbardziej znanych atrakcjach na świecie.

Czym naprawdę jest tramping? A czym nie jest?

Aby zrozumieć, czym w istocie jest tramping, należy sięgnąć do jego korzeni, czyli do końca XIX wieku, kiedy to pojawiła się pierwsza książka o trampingu autorstwa Josiaha Flynta [1]. Wyobraźmy sobie młodego Amerykanina, który przebiera się w ciuchy włóczęgi i rozpoczyna swą podróż po Europie poruszając się, czym się da: na dachach wagonów, furmanką, na piechotę. Nocuje w prymitywnych warunkach: w zajazdach, u ludzi i na dworcach. Celem jego włóczęgi jest poznanie i opisanie życia tych warstw społecznych będących na przeciwległym biegunie w stosunku do amerykańskiego czy niemieckiego establishmentu. Podczas swojej podróży spotyka podobnych do siebie trampów, którzy czasem bez jednego centa, a czasem chwytając się nieuczciwych sposobów zarabiania lub zdobywania pieniędzy, przemieszczali się po Stanach lub Europie w poszukiwaniu lepszego życia, przygody, a czasem – bez celu.
I w tym opisie tkwi właśnie sedno trampingu: włóczęgowski charakter wyjazdu, który nie jest nakierowany na określone cele, z trasą, która sama się kształtuje i jest wynikiem splotu okoliczności i możliwości. Włóczęgi pełnej wydarzeń zsyłanych przez los i modyfikowanej przez spotykanych po drodze innych trampów. Ten sposób podróżowania niekoniecznie jest związany z poznawaniem zabytków czy innych must see. Podróżujący tramp nie wie, gdzie jutro będzie spać, nie wie, co się wydarzy za tydzień. Wieczorem nie zastanawia się, co zje śniadanie i czy w ogóle je zje. Okolicznością – dość oczywistą – w świetle tego, o czym piszę, jest niskobudżetowy charakter trampingu. Oczywistą oczywistością, jak mówi klasyk, jest również niezorganizowany przez nikogo charakter wyjazdu. Konsekwencją tego jest nieprzewidywalność i spontaniczność podczas podróży. Stąd też mnogość przygód, ale także narażenie na niewygody i ryzyka związane z podróżą. Konsekwencją jest też doświadczenie bezpośredniości z lokalnymi ludźmi.

Co oferują biura podróży zwane trampingowymi?

Po wpłaceniu zadatku, często na poziomie moich całkowitych kosztów wyjazdu, klient czeka, aż biuro podróży uzbiera grupę chętnych. Grupa liczy zazwyczaj od 8 do 20 osób – w zależności od opłacalności skalkulowanej przez biuro podróży. Bilety lotnicze kupowane są w cenie z danego dnia, a koszt nie jest minimalizowany w żaden sposób. Przy tak dużych grupach konieczna jest rezerwacja noclegów wybranych miejscach. Tu również nie ma mowy o minimalizacji kosztów, o uzyskiwaniu dobrych cen, gdyż biuro podróży bazuje na stałych miejscach noclegowych i nie chce zrażać do siebie właścicieli obiektu. Jeśli jest to możliwe, biuro podróży z góry organizuje przejazdy – na przykład wynajętym busem, rezerwuje bilety kolejowe i wstępy do ważnych obiektów. Takie są rzeczywiste praktyki biur podróży i tak faktycznie wyglądają "trampingi". Oczywiście jest i pilot, który lepiej lub gorzej dyscyplinuje grupę, podejmuje samodzielnie decyzję lub – z rzadka – zachęca do przegłosowania jakieś propozycji. Tym samym iluzoryczne są zapewnienia organizatora nie tylko o niskobudżetowym podróżowaniu, ale również o spontaniczności i swobodzie wyboru rozrywek – także w wolnym czasie.

Dlaczego tyle to kosztuje?

Parę słów o kosztach. Moje trampingi są 2 do 6 razy tańsze od zorganizowanych "trampingów". Miałem możliwość przekonać się o tym wielokrotnie, porównując poniesione przeze mnie koszty z sumarycznymi wydatkami, jakie trzeba przeznaczyć na zorganizowany wyjazd. Na wysoki koszt zorganizowanego trampingu składa się przede wszystkim haracz dla biura sięgający 50%. Obejmuje on zarówno koszty prowadzenia biura, jak i wynagrodzenie pilota, który uczestniczy na innych zasadach niż reszta uczestników. Nie ma więc on faktycznego interesu, by redukować wydatki. Redukcja kosztów do minimum oznaczałaby również czasem obniżenie standardu, a jak wskazuje praktyka życiowa, przynosi to bardziej lub mniej uzasadnione pretensje tych uczestników "trampingu", którzy są przyzwyczajeni do wczasów all inclusive i wypasionych wyjazdów z renomowanymi biurami podróży. Akceptacja dla bardzo wysokich cen trampingów jest pochodną mody, braku wiedzy na temat realnych kosztów, a także wygody lub nieumiejętności zorganizowania sobie samodzielnie trampingu. Te czynniki sprawiają, że biur trampingowych przybywa jak grzybów po deszczu. Jest to poniekąd naturalne: po prostu tak działa prawo popytu i podaży. Ekspansja biur trampingowych jest zrozumiała: wiele osób, które rozsmakowało się w indywidualnych wyjazdach lub rozstało się z pracą w tradycyjnym biurze podróży, podejmuje życiowe wyzwanie i zakłada własną firmę, organizując wyjazdy na różnych zasadach. Sam pamiętam, kiedy po wyjeździe z MK Trampingiem stwierdziłem, że nie tylko trampingi do "dzikich" krajów arabskich nie są straszne, ale i samo prowadzenie małej grupy to bułka z masłem. Tamte wczesne doświadczenia z organizowanymi wyjazdami pozwoliły mi dostrzec wszystkie negatywne strony takiej formy turystyki. Pomijając już wspomniany haracz dla biura, największą udręką było użeranie się z ludźmi, konieczność czekania na nich przy każdej okazji, ich guzdranie się, lenistwo, a także niekompetencja pilota.

Kto jeździ na trampingi zorganizowane?

Powstaje jednak pytanie: kto właściwie jeździ na trampingi, kto korzysta z tej wcale nie małej oferty biur trampingowych? I odpowiedź sama się narzuca: bogaci i wygodni. Bojaźliwi i niedoświadczeni. Co do tych ostatnich: doświadczenie zdobywa się stopniowo, wiele młodych osób w pewnym momencie rezygnuje z wyjazdów zorganizowanych, stawia sobie ambitniejsze cele i podejmuje wyzwania. To oczywiście może cieszyć. Część jednak młodych staje się coraz bardziej wygodna, a gdy zaczyna zarabiać więcej, przestaje być skłonna do podejmowania ryzyka i decyduje się na wyjazdy z biurem – zwłaszcza w trudniejsze, odległe regiony. Czasem spotykam się z argumentacją, typu: po Europie mogę jeździć sam/sama, natomiast do niebezpiecznej Ameryki Południowej lub Afryki – mogę tylko z biurem!

Nie wszystko się udaje

Jak wspomniałem na początku, idea trampingu przez ostatnie dziesięciolecia nie ulegała większym zmianom. Dają się jednak zauważyć pewne trendy, jak na przykład korzystanie z możliwości rezerwowania miejsc noclegowych lub przejazdów przez internet. Jest to w pewnym stopniu niezależne od chęci i oczekiwań trampingowca, gdyż najtańsze miejsca w hostelach i okazyjne bilety mogą szybko się wyczerpywać. Możliwość odwołania rezerwacji w ostatniej chwili sprzyja jednak w dalszym ciągu spontanicznemu charakterowi wyjazdu trampingowego. Praktyka życiowa uczy, że nie zawsze wszystko udaje się zrealizować podczas wyjazdu trampingowego, jednakże tramping nie narzuca bezwzględnej konieczności zrealizowania konkretnych celów. Mnie osobiście wielokrotnie zdarzało się rezygnować z dotarcia do określonego miejsca (państwa, miasta, atrakcji turystycznej) już podczas wyjazdu lub też sytuacja wymuszała na mnie zmianę trasy, miejsca noclegu itp. Jak widać, realizacja wyjazdu trampingowego może być związana z pewnymi utrudnieniami, zwłaszcza – paradoksalnie – w krajach o dobrze rozwiniętej infrastrukturze, a zatem krajach... drogich. W krajach tanich, bez masowej turystyki, podróżowanie jest bardziej spontaniczne, nieprzewidywalne, a zarazem ciekawsze!

Fakty i mity

Czas na podsumowanie. Tramping był i jest niezależną formą niskobudżetowego podróżowania, bez ściśle określonego programu. Bazuje na lokalnych środkach transportu, a decyzje logistyczne są podejmowane w ostatniej chwili, często na miejscu i obejmują wybór lokalnego środka transportu, wybór kierunku dalszej trasy, wybór zakwaterowania oraz decyzje o wydłużeniu lub skróceniu pobytu w danym miejscu: mieście lub regionie.
Trampingiem natomiast nie jest zorganizowana wycieczka objazdowa z konkretnym programem, z zarezerwowanymi w całości noclegami i pilotem prowadzącym liczną grupę.

___________
[1] Josiah Flynt: Tramping with Tramps. Studies and Sketches of Vagabond Life. New York, The Century Co., 1907.

Powrót
stat4u