Dzień: [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20] [21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28] [29] [30]
Wśród ruin twierdzy w Rayen | Kwitnąca oaza w pustynnym otoczeniu | Powrót do Kermanu
Dziś ma być dzień relaksowy – krótki wyjazd do Rayen i Mahan. Zrezygnowaliśmy z wyjazdu do Bam. Co prawda, ruiny zniszczonego Arg byłyby dla mnie równie atrakcyjnie, co sam Arg przed trzęsieniem ziemi, ale Jarek nie wykazywał szczególnego entuzjazmu a ja nie upierałem się. Skoro Rayen ze swoją twierdzą pretenduje do zamiennika Bamu – dlaczego by tam nie jechać?
Zbudziłem Jarka odpowiednio wcześnie, tak, by był niewyspany cały dzień ;-) i zapakowaliśmy się do "taxi" jadącego na dworzec. A teraz, od kwadransa, jedziemy starym mercedesem do Rayen (5.000 IRR). Trochę przysypiam, trochę oglądam górskie krajobrazy. Po dwóch godzinach jesteśmy na miejscu, zatrzymujemy się pod twierdzą. Jej zewnętrzne, kilkunastometrowej wysokości, mury są ozdobione blankami, w każdym narożniku potężna wieża. Na razie jesteśmy jedynymi zwiedzającymi, nie sprzedaje się tu biletów, jako że obiekt jeszcze nie jest przystosowany do obsługi turystów.
Wchodzimy do rezydencji namiestnika, błądzimy po remontowanych pomieszczeniach. Ta rezydencja to właściwie pałac złożony z kilkudziesięciu a może i stu sal, pokoi i niewielkich dziedzińców. Schodkami wychodzimy na dach a później, nieco ryzykując upadek, wspinamy się na zewnętrzne mury pałacu. Teraz idąc wąskim, 30-centymetrowym chodnikiem dostajemy się na jedną z wież obserwacyjnych. U naszych stóp ruiny widzimy ruiny miasta okolone zewnętrznym 10-metrowym murem. Niewiele się tu zachowało – trudno nawet rozpoznać resztki domów.
Za murem, w dole, rozłożyło się współczesne Rayen. Miasto tonie w zieleni, w oddali błyszczą złote kopuły meczetów z błękitnymi minaretami. Gdzieś, między tymi świątyniami, kwitnie życie bazarowe, lecz tu, z dala od tłumów słychać tylko postukiwanie młotków robotników przygotowujących Arg do najazdu turystów. Wychodzimy z rezydencji namiestnika; spacerujemy teraz uliczkami twierdzy, odwiedzając pusty meczet, łaźnie miejską, sale małej medresy. Spotykamy tu kilka Iranek w czadorach – są znakomitym uzupełnieniem tej bajkowej scenerii. Jeszcze rzut oka na twierdzę z piętra bramy wejściowej i opuszczamy to sympatyczne miejsce.
![]() ![]() |
![]() |
![]() |