Dzień: [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20] [21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28]


Neapol – Wezuwiusz

niedziela, 15 VIII 1993


Camorrowska stolica | Camorra atakuje | Camorra wywozi nas na wulkan


Ulice w tej dzielnicy Neapolu są wyjątkowo wąskie... Do Neapolu zajechaliśmy około 8:00 rano lądując na dużym parkingu przed dworcem. Pouczeni przez pilota o zachowaniu się w camorrowskim mieście wyruszyliśmy w kierunku Katedry
Nie wiem, czy te właśnie ostrzeżenia, czy widok wąskich uliczek w niedzielny poranek, uliczek brudnych, odrapanych i zaśmieconych po wczorajszych imprezach, ze stojącymi gdzieniegdzie podejrzanymi typami, sprawił, że szliśmy w stronę centro storico w miarę cicho, przekradając się tak, by nie zwrócić na siebie uwagi.
Zamki górujące nad Neapolem Katedra św. Januarego, patrona miasta była rzeczywiście wspaniała. Obejrzeliśmy ją wewnątrz dookoła podziwiając i sklepienie, i ołtarz z stojący na kilkuschodkowym podwyższeniu. Ale przede wszystkim szukaliśmy ampułek (cudownych) z krwią św. Januarego. Znaleźliśmy to miejsce – oczywiście w kaplicy św. Januarego – pięknie zdobionej mozaikami i freskami, ale samych ampułek nie widzieliśmy. Na dziedzińcu Castel Nuovo Ruszyliśmy dalej przez miasto wyprzedzając nieznacznie resztę grupy, z którą zawsze wymienialiśmy uśmiechy. Zobaczyliśmy kościół Santa Paolo Maggiore z ciekawym wejściem spoza absydy i ładnymi, wielokolorowymi wzorami marmurów oraz szwendającym się kotem; dalej odbudowany gotycki kościół S. Chiara – z ładnymi (podobno) sarkofagami Andegawenów; dalej kościół Gesu Nuovo – z charakterystyczną fasadą z lawy, gdzie wymieniliśmy z Włochem znak pokoju.
Byk Farneński w Muzeum Archeologicznym Obskoczywszy w pół godziny kilka kościołów mieliśmy ich dość, zwłaszcza że na niektórych uliczkach było ich po kilka. Zerkając co chwila na górujące nad miastem pałace, przeszliśmy pod Castel Nuovo – budynek jak na Włochy rzeczywiście nowy, bo z XIII wieku. Próbowaliśmy później wejść bez biletu do Palazzo Reale, ale nas przegonili. Po kilku minutach spędzonych na skwerze z widokiem na Zatokę Neapolitańską, szybkim krokiem przeszliśmy pod Muzeum Archeologiczne. Po prawie godzinnych targach z dyrekcją tego przybytku sztuki i kilku ważnych telefonach weszliśmy gratisowo. Było na co popatrzeć, zwłaszcza że zostaliśmy uprzedzeni, iż tu właśnie są ściągnięte najładniejsze okazy z Pompei. Syciliśmy więc oczy marmurowymi rzeźbami, zwłaszcza imponującym Bykiem Farnese, mozaikami i malowidłami ściennymi rodem z Pompei.

Herkulanum W autobusie mała sensacja: na oczach czterech osób z wycieczki w klasyczny sposób obrabowano na skrzyżowaniu Holendrów siedzących w samochodzie (motor, wybita szyba). Ludzie zszokowali się lekko.
Wyjeżdżamy do Herkulanum. Tu nie dają nam szansy na bezpłatny wstęp – staliśmy więc i czekaliśmy na decyzję: Pompeje czy Wezuwiusz? Ten ostatni stał przez dłuższy czas pod znakiem zapytania, gdyż podobno brak jest od lutego regularnej komunikacji autobusowej. Camorra proponuje nam minibus i trzy taksówki. Decydujemy się za 11.000 lirów. Ale zanim odjedziemy, jesteśmy świadkami kolejnego napadu. Ofiarą co prawda miał być Sucharek, ale odruchowo odsunął się na widok wyciągniętej ręki chłopaka na motocyklu. Ten nie zastanawiał się długo i podjechawszy kawałek dalej wyrwał torbę innemu mężczyźnie. Grupa jest skonsternowana. Chcemy jak najszybciej wyjechać z tej okolicy.

Mój pierwszy wulkan... Pakujemy się w sześć osób do taksówki i z piskiem opon zasuwamy na Wezuwiusz. Co za jazda! Wysiadamy tam, gdzie kończy się asfalt. Po chwili ruszamy do krateru. Lawa jest różnokolorowa, od kremowej do ciemnobrunatnej. W kilku miejscach dostrzegamy obłoczki dymu lub pary wodnej. Sycimy się widokiem wulkanu i panoramą Zatoki. Zbliża się noc. Co chwila podjeżdżają samochodem neapolitańskie parki i wysłannicy camorry. Nie chcemy ryzykować i idziemy nocować za kratę. Zmieniamy decyzję jeszcze kilkukrotnie, lecz ostatecznie lądujemy na górze, czyli na brzegu krateru. Jest już noc i widok jest doprawdy fascynujący. Leżąc w śpiworach długo jeszcze wpatrujemy się w miliony świateł Neapolu i rozbłyskające ognie sztuczne (15 VIII – święto kościelne).
Piewrszy wulkan Sylwii
Noc na Wezuwiuszu...? Zwlekamy z decyzją do zmroku


Następny dzień Powrót do Wstępu Powrót do Strony głównej