Kornel: moje podróże - Strona startowa

Indie i Nepal

Dość nieoczekiwanie – nawet dla samego siebie – wybrałem się wiosną 2007 roku do Indii i Nepalu. Ale cóż było robić z zaległym urlopem? O Indiach myślałem "od zawsze", więc przygotowania i wstępne opracowanie trasy nie zajęło dużo czasu. Miesięczny tramping obejmował północne Indie i Nepal. Zaczęliśmy od "kolorowych miast" Radżastanu, później była Agra i Taj Mahal, erotyczne świątynie w Khajuraho i pływanie łódką po Gangesie. Z Varanasi dotarliśmy nad Zatokę Bengalską koło Kalkuty. Dalej był Darjeeling z widokiem na Kanczendżongę o świcie i szybki przejazd do Nepalu. Trzy wspaniałe miasta królewskie, Park Narodowy Chitwan i wypad do Pokhary wypełniły nam pobyt w tym ciekawym kraju. A potem znów Indie, wspaniałe zabytki architektury muzułmańskiej i hinduistycznej. I jeszcze wyjazd do stolicy Pendżabu oraz wizyta u mnichów buddyjskich w Dharamsali. Na koniec zostawiliśmy sobie Delhi.
Był to mój najtrudniejszy tramping, męczący i pełen stresów. Ale w sumie – warto było pojechać

Relacja z wyjazdu ma miejscami charakter zdecydowanie osobisty i subiektywny, o czym lojalnie uprzedzam.

Do góry

Trasa trampingu i dziennik podróży

Do góry

Indyjskie i nepalskie skojarzenia


Brud, smród i ubóstwo – no cóż, nie będę oryginalny w swym stwierdzeniu, że Indie to kraj biednych ludzi, w których stan higieny i zanieczyszczenia środowiska osiągnął wysoki poziom... naszego stresu. Jestem przyzwyczajony do trudnych warunków podróżowania, jednak Indie okazały się pod tym względem mało przyjemnym krajem.

Kolorowe stroje – a to już przyjemniejsza strona kraju: bajecznie kolorowe sari, suknie ozdobione cekinami, haftami, żywe kolory tkanin... W pamięci pozostaną również sikhijskie turbany we wszystkich barwach tęczy.

Wielowyznaniowość – tramping był kolejnym spotkaniem z innymi religiami, odwiedziłem świątynie hinduistyczne, dżinijskie, buddyjskie, lamajskie, sikhijskie, katolickie, protestanckie, muzułmańskie i bahajską). Zauroczyły mnie obrzędy, których byliśmy świadkami i uczestnikami.

Kuchnia indyjska – hm, wyraźnie byłem rozczarowany wschodnim jedzonkiem. Jadłem najczęściej thali, ciepłe pierożki na ulicy i ryż z warzywami. Smakowały mi nepalskie mo-mo i słodkie desery.

Erotyczne rzeźby – nie będę ukrywał, że licznie występujące w architekturze sakralnej przedstawienia cielesnych uciech tego świata podobały mi się. Sławne mithuny i apsary w Khajuraho oraz drewniane rzeźby erotyczne w nepalskich świątyniach są czymś, co należy koniecznie tu zobaczyć.

Podróżowanie samolotem – po raz pierwszy przelot samolotem okazał się koniecznym sposobem dotarcia do celu. Miałem uczucie, że "zbyt łatwo" znalazłem się na miejscu, zabrakło satysfakcji z wysiłku towarzyszącego mi zwykle podczas docierania do odległych miejsc. Bilet lotniczy podniósł koszt wyjazdu w niewielkim stopniu (kosztowna wiza irańska!).

Dzikie zwierzęta – wizyta w Parku Narodowym Chitwan była dla mnie niecodziennym przeżyciem. Jazda na słoniach, wyganianie nosorożców z dżungli, podglądanie małp, poszukiwanie krokodyli i obserwacja ptaków – to coś, czego długo nie zapomnę.

Ośnieżone szczyty Himalajów – nie miałem okazji być na trekkingu w Himalajach, jednak widok najwyższych gór świata – Annapurny, Kanczedżongi, Mt. Everestu, Lhotse – usatysfakcjonował mnie w zupełności.

Architektura Radżastanu – trzy "kolorowe" miasta – różowy Jaipur, złoty Jaisalmer i błękitny Jodhpur zachwyciły mnie bogactwem swej architektury: śliczne balkoniki, rzeźbione portale, ażurowe ścianki, misterne ozdoby, reliefy, oczarowały mnie te wszystkie detale architektoniczne.

Powrót

Najprzyjemniejsze wspomnienia


Do góry

Ceny III 2007


Kursy walut:

Transport:

Do góry

Zwiedzanie:

Noclegi:

Ceny za pokój 2-osobowy z łazienką

Wyżywienie:

Inne:

Do góry
Do góry

Mapka podróży



Do góry
stat4u