Dzień: [1-2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20] [21] [22] [23] [24] [25] [26] [27] [28]
A cóż to za kontrole graniczne?! | Najsławniejszy Genueńczyk | | | |
Trzeba jednak przyznać, że nasza podróż do Meksyku jest strasznie pokręcona! Zamiast polecieć z Krakowa do Mediolanu, wymyśliłem sobie to Monako. Zresztą nie było lotów do Mediolanu w dobrej cenie. W konsekwencji – musiałem poszukać spodobu dostania się do Nicei. Wymyśliłem przejazd do Berlina, skąd było najtańsze połączenie. A skoro już byliśmy na Lazurowym Wybrzeżu, to sensowne było odwiedzenie Genui w drodze do Mediolanu. Przejazd zrealizujemy FlixBusem. Proste? Proste!
Wyjeżdżamy z Nicei porannym autobusem. Do Genui jest 200 kilometrów, droga prowadzi wybrzeżem. Na granicy francusko-włoskiej po raz pierwszy od kilkunastu lat spotykam się z kontrolą na wewnętrznej unijnej granicy. Zatrzymuje nas patrol włoskiej żandarmerii uzbrojonej w broń długą. Widzę, że przy ich samochodzie przepytują mężczyznę o arabskich rysach. To pewnie pokłosie zeszłorocznego zamachu w Nicei.
Przejeżdżamy przez Ponte Morandi – ponadkilometrowy wiadukt rozpięty nad doliną rzeki Polcevera. Poniżej nas rozciąga się teren przemysłowy i tory kolejowe. Półtora roku później, 14 sierpnia 2018 r. od rana będzie padać. A tuż przed południem most się zawali. Na ulice i domy położone poniżej runie 250-metrowy odcinek wiaduktu wraz z 90-metrowym pylonem. Ale o tym jeszcze nie wiemy*/.
O 11:30 zatrzymujemy się przy dworcu autobusowym w Genui.
– Poszukamy teraz przechowalni bagażu. Nie będziemy przecież łazić z plecakami po mieście. – mówię, wychodząc z autobusu.
– Ile mamy czasu na zwiedzanie?
– Jakieś 4 godziny, spokojnie obejdziemy miasto.
W dworcowej informacji panienka mówi, że nie ma tu przechowalni bagażu. Jestem zezłoszczony, ale nie mamy wyboru. Zarzucamy plecaki i ruszamy do miasta.
Genua liczy 600 tysięcy mieszkańców, położona jest na zachodnim krańcu masywu Monte Anatola. Miasto się rozrasta, nowe osiedla wchodzą na zbocza coraz wyżej. Ale stara zabudowa jest stłoczona na niewielkiej przestrzeni nad Zatoką Genueńską i w konsekwencji częstym widokiem są strome, wąskie uliczki.
Na razie, przy Piazza Acquaverde podchodzimy pod pochodzący z XVIII wieku pomnik autorstwa Lorenzo Bartoliniego. Pomnik przedstawia mężczyznę opierającego dłoń na kotwicy i półnagą kobietę, która przycupnęła u jego stóp. Mężczyzna to oczywiście Kolumb, kobieta uosabia dziewiczą Amerykę, a cztery dodatkowe posągi przedstawiają Pobożność, Naukę, Stałość i Roztropność. Cztery płyty z płaskorzeźbami ilustrują natomiast różne epizody z życia żeglarza: audiencje u konsula Salamanki, Kolumba stawiającego krzyż na nowo odkrytych ziemiach, wizytę na dworze króla Hiszpanii oraz skutego łańcuchami Kolumba wracającego do Europy. Bez wątpliwości to najsławniejszych Genueńczyk, znany każdemu dziecku w Polsce. Dawniej dzieci znały też innego Genueńczyka – małego Marco, bohatera opowiadanie pt. „Od Apeninów do Andów”, który wyruszył stąd za ocean w poszukiwaniu matki. Czy uczniowie wciąż czytają „Opowiadania” Edmondo de Amicisa? Wątpię.
Tej części relacji nie ma. Zajrzyj za jakiś czas.